niedziela, 18 czerwca 2017

Post ślimakowy

Jak już większość z Was wie jestem weteranką walk z gołymi ślimakami. Tymi oślizgłymi, bez domków. Wypróbowałam już chyba wszystkie typowe i mniej typowe sposoby. Z wyjątkiem najczęściej polecanego, czyli posypywania drani solą, bo mimo całej mojej na nie złości i odrazy jaką we mnie budzą wydaje mi się ten sposób nieludzki. Moje ślimaki są abstynentami, coli nie lubią,  specjalistyczne eko-środki kupne omijają chichocąc pod czułkami, po popiele drzewnym czy trawie spod kosiarki ślizgają się aż się świeci, jak tylko toto lekko namoknie (a wystarczy jedna górska noc!). Ostatnio usłyszałam o podsypywaniu roślin fusami po kawie. Podsypuję, nie zaszkodzi, a może im życie utrudni.
Na razie efektów spektakularnych nie widzę, więc wytrwale codziennie rano i wieczorem, a kiedy pada to i częściej, idę na "ślimaczy patrol". Kłaniam się grządkom i zbieram ślizgacze do słoika. Wynoszę potem na łąkę za płot zakładając, że zanim ślimak pokona te powrotne kilkanaście metrów to skończy mu się siła bądź jego mokre życie dobiegnie końca. A może dopadnie go jakiś jeż czy inny padalec (zanim nie zje tegoż moja kotka). Czasami mi się już po ciemku nie chce i zostawiam taki słoiczek dnem do góry na trawniku, a rano okazuje się, że część ślimaków ma zdolności filtrowania się przez szkło i bezczelnie znikła, a część po prostu zdechła.
Jako że jednak nie mogę być w ogrodzie nieustannie, szczególnie nocą, a nocą ludek ślimaczy najaktywniejszym jest i największe szkody czyni, okrywam co większe przysmaki słoiczkami i połówkami plastikowych butli. Fasola tyczna, cukinie, kabaczki i ogórki potrafią dosłownie zniknąć tuż po wykiełkowaniu, albo nie zdążają nawet wykiełkować jeśli ich nie ochronię. Posadzone z rozsady spotyka ten sam los. Zatem idąc na patrol wieczorem każdą sadzoneczkę czy sieweczkę przykrywam słoikiem, a rano odkrywam. Tak długo aż łodyżki im nie stwardnieją, albo nie podrosną na tyle, ze się już w słoikach nie mieszczą. Wtedy też przestają smakować ślimakom. Ogród w tym czasie wygląda nieco marsjańsko, ale ja przynajmniej mogę spać spokojniej :D

Po lewej cukinie i kabaczki pod butlami plastikowymi, po prawej ogórek pod słoikiem 0,54l. Nie ma znaczenia, ze nie ma dostępu powietrza, ani nie trzeba się obawiać, że się zaparzą, bo po pierwszena dzień zdejmuję, po drugie u nas na 650mnpm noce nawet latem są po prostu chłodne. Nawet dobrze im takie szklarenkowanie robi, bo bywa, że temperatura nawet teraz w czerwcu spada nocą do10C, a ogórki czy cukinie wolą ciepełko...

pod tą kopułką kiełkuje dynia piżmowa.

cukinia Atena Polka, na tyle duża, że można ją bezpiecznie pozostawić bez okrycia na noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz