sobota, 5 marca 2022

Oranżada mocy na wiosnę

Nie wiem czy wiecie, jestem na diecie 😁 Na wiosennej (mimo tego śniegu, bo pod śniegiem już się wiosną zaczyna, niewidocznie i wytrwale), oczyszczającej, dającej nową energię, wzmacniającej wątrobę, według tradycyjnej medycyny chińskiej. Od poniedziałku stopniowo i systematycznie ograniczam białko zwierzęce (mięsa w zasadzie nie musiałam), cukier słodzący (zostawiłam miód, łyżeczkę dziennie ze względu na zapalenie zatok co mnie dopadło), kawę i alkohol. Piję dużo ciepłej wody, wody kokosowej, naparów z leszczyny, pączków róży, zrobiłam oranżadę mocy na wzmocnienie po zapaleniu zatok. Dodaję kiełki lucerny i rzodkiewki do czego się da 😁  Zajrzyjcie sobie na kanał Taijitu tam jest mnóstwo wiadomości na temat medycyny chińskiej.

Dziś jest drugi dzień wegański, jutro dzień jednozbożowy - wybrałam kaszę jęczmienną, bo nasza i bo uwielbiam 😁 A potem powolutku z powrotem, zobaczymy jak z kawą, bo zaskoczona zauważyłam jej brak dopiero czwartego dnia 🤣


Przepis na oranżadę mocy: 2 albo 3 pomarańcze, 6 mandarynek, 2 cytryny. 1cm bieżący świeżego imbiru, łyżka miodu (wybrałam spadziowy, bo ma mocniejsze działanie antybiotyczne i jest świetny w czasie infekcji). Owoce wycisnąć, imbir pokroić na cieniutkie plasterki, wmieszać miód. Uzupełnić wodą do 1 litra :)

poniedziałek, 21 lutego 2022

Olejek na dobry dzień

Dzień dobry 😊 Miałam podać skład mojej mieszanki olejków eterycznych na dobry dzień, zatem podaję. Ma ona też działanie wspierające układ odpornościowy dzięki obecności olejku mirtu cytrynowego.

Do buteleczki z ciemnego szkła (najlepiej 15ml) wkraplamy:

po 20 kropli olejków eterycznych

- słodkiej pomarańczy

- limonki (albo cytryny, ja akurat wolę limonkę)

- bergamotki

po 10 kropli

- petitgrain

- grejfruta

- JEDNA kropla olejku eterycznego z mirtu cytrynowego.


Taką mieszankę stosować do aromatyzera 2-3 krople 😊 A w podróży 1 kroplę na chusteczkę, szalik, rękaw. Można dodać 2-3 kropelki do 20ml oleju ze słodkich migdałów, wlać do buteleczki z kulką i mamy naturalne perfumy, które stosujemy na nadgarstki i skronie.

sobota, 22 stycznia 2022

Dosnieżenie


Dzisiaj dosypałam kolejną warstwę śniegu, teraz jest 20cm na skrzynkach, a wokół szklarni zaspy na około 30-40cm, na daszku kołderka 15cm. Wewnątrz zero i czuć wilgotne powietrze, na zewnątrz minus 6 🙂No to mamy prawdziwą zimę. Na razie ją tak zostawię, niech sobie trwa. Daleko nieco, żeby regularnie odśnieżać do niej dojście, kiedy nie ma wielkiej potrzeby.

piątek, 21 stycznia 2022

Śnieg w szklarni

Sypie od wczoraj jak gupie, a wcześniej był mróz kilka dni... W szklarence zrobiło się nie tylko zimno ale sucho. Liście, które miały zamieniać się w podłoże dla pomidorów zaczęły wysychać, no a jak tu podlewać kiedy woda w beczkach zamarzła! Pomyślałam, że najlepiej okryć to wszystko czymś... Akurat był nadmiar popiołu z pieca na pelet (piękny sypki popiół ten piec daje), no i to białe wkoło, w ilościach hurtowych 🤣 co przecież jest wodą! Wzięłam szuflę i przeniosłam śnieg tworząc około 10cm pierzynkę w skrzynkach. Termometr pokazywał w szklarni niecałe +1 przy -7 na zewnątrz. Topiąc się śnieg nawilży podłoże, chociaż pewnie i je ochłodzi. Ciekawe co mi wyjdzie z tego eksperymentu i czy posiane wcześniej rzodkiewki i sałata przeżyją. Na rukolę nie liczę, ona jednak lubi ciepełko.



 

czwartek, 6 stycznia 2022

Marchewkowa radocha

Dwa dni temu, kiedy to poszłam szorować szklarnię, mijałam miejsce które jesienią zryly mi jelenie (przewaliły siatkę leśną opierającą się na zbutwialych już palikach). Marchew poczuły i zeżarły wtedy myślałam, że wszystko. Przyglądam się ja temu stratowanemu miejscu, a tam jak najbardziej marchewki! Wdeptane głębiej w ziemię przez te kopytne potwory, ale zdrowe i ładne. Zebrałam parę kilo 🤩 

Po umyciu nawet nie trzeba ich obierać, są w całości słodkie i bardzo chrupiące. Z tych najmniejszych zrobię nam zapiekany przysmak w miodzie, soku pomarańczowym i z rozmarynem 💚🌿

A dzisiaj przyszło zapowiadane ochłodzenie i mamy porządną zamieć! 


wtorek, 4 stycznia 2022

Porządki noworoczne

 


Jak się rzekło wczoraj, tak się umyło szklarenkę dzisiaj. Aż lśni! Niestety nieco glonów na szybach było, moja wina bo nie wietrzyłam późną jesienią, ale na szczęście żadnej pleśni. Najpierw wyszorowałam zwykłym płynem do okien (najzwyklejszym na bazie octu), potem wodą z sodą oczyszczoną i porządnie zlałam wodą deszczową z beczki. Używam tego co mam pod ręką, a że wodę bieżącą mam w domu odległym jakieś 70m i musiałabym targać w konewkach pod górę, to uznałam, że ta co mam będzie najlepsza. 
Sodą wyszorowałam również drewnianą półeczkę. Nie chcę używać żadnych mocnych czyszczących środków chemicznych, wierzę że na potrzeby mojej małej przestrzeni to wystarczy, żeby rośliny były zdrowe w kolejnym sezonie. 

Uzupełniłam też liście w skrzyniach, a na nie wylałam wodę z beczki gdzie latem była "pokrzywówka" czyli gnojowica z pokrzyw. Nieźle ta woda śmierdziała, a na dole było jeszcze sporo resztek roślinnych, to akurat pasowało do warstwy liściowej.
Tam gdzie jest ziemia spod ogniska posiałam rzodkiewkę, sałatę listkową i rukolę. W tej chwili mimo otwartego okna jest 10C, więc w sam raz :) Nawet jeśli na zewnątrz temperatura spadnie, to w samych skrzyniach utrzymuje się zazwyczaj powyżej zera. Teraz jestem ciekawa kiedy wzejdą. W zeszłym roku zabrałam się do tego za późno, wysiewałam dopiero w kwietniu i już bywało w szklarence na tyle gorąco, że wcale rzodkiewkom dobrze nie było, A szpinak nie chciał rosnąć wcale, mimo że wykiełkował ładnie. 


poniedziałek, 3 stycznia 2022

Nowy Rok

Bardzo dawno mnie tu nie było, aż dziwne. Ale skoro Nowy Rok, to od nowa będzie i tu. Przyznam, że wciąż jestem w stanie ogólnonoworocznym próbując się odnaleźć i nie zagubić w tym co jest. Nie robię postanowień, skłaniam się tym razem ku intencjom i planom. Jeszcze formułuję. Dziś czując, że nów jest moją nową siłą, choć pogoda bardzo nie sprzyjała poczuciu siły, ruszyłam na ratunek szklarence. Pomidory nie uprzątnięte jesienią na czas zeschły i niestety zapleśniały nieco, bo kiedy był śnieg nie wietrzyłam szklarenki. A pomidory zbieraliśmy długo, aż do początków listopada, co mnie bardzo zaskoczyło, bo miałam tym razem głównie włoskie odmiany (cudowna jest San Marzano!) i nie spodziewałam się po nich tak długiego i obfitego plonowania. 
I tak jakoś zeszło około 3 godzin na porządkowaniu, wożeniu liści i ziemi. Liście mokre zgrabiłam spod moich brzóz i kasztanowca. Mam bardzo słabą glebę, kompost powstaje u mnie powoli, a nie chcę wydawać pieniędzy na ziemię w workach, więc korzystam z tego co mam. Ponoć ziemia liściowa to cudowna rzecz. W zeszłym roku miałam mnóstwo siana, w tym mam mnóstwo liści. Na wierzch pójdzie później 5-10cm kompostu, a w to w końcu maja pomidory.  Jedna skrzynka tylko jest pod zasiew już, do niej wczesną jesienią i teraz dałam ziemi spod ogniska. Zobaczymy jak w niej się zachowa rzodkiewka, sałata i rukola. 
Alkatrasy szczęśliwe, bo się im dostało pomidorowych resztek oraz gwiazdnicy znalezionej po drodze na zagonach. Ach, wy nie wiecie, że mam kurki! Napiszę wam o nich, bo są warte osobnego wpisu. Mają ksywę Alkatrasy. 

Szklarenka wymaga już tylko wymycia - jutro - i można siać! Uważam trening noworoczny za rozpoczęty!