Ostatnio znajomi i rodzina dopytują się jak wygląda ogród TERAZ. Czy kwiaty urosły? Czy ta łąka przed domem wygląda może mniej jak dziki Beskid, a bardziej jak - planowany przeze mnie w myślach - angielski cottage garden? A warzywa? Czy coś w ogóle urosło? Zamiast odpowiedzi załączam zdjęcia, bo same mówią za siebie :)
To tak zwany "potagerie" - malutki ogródek przydomowy, kuchenny taki. W naszym przypadku to po prostu fragment najbliżej furtki, z podręcznymi warzywami i ziołami. Jest w nim sałata (nie zeżarły jej ślimory!), kapusta (posadzona wśród oregano, tymianku, cząbru i kopru, które bronią jej przed bielinkami; ponoć zapach ziół je myli), poziomki Młodego, czosnek, mięta, róże historyczne o najmocniejszych aromatach wśród róż. Jest też w tym roku fasola tyczna i wielkokwiatowa, posadzone przy tyczkach ustawionych tak, że z czasem moja ulubiona ławeczka nie będzie widoczna z ulicy :)
Szczypiorek, jałowiec, mięta meksykańska (wyhodowana z nasion w zeszłym roku), złote oregano, dwie róże historyczne, w oddali z prawej czosnek i krwawnik.
Poniżej ogródka kuchennego jest tzw sadzik z baaaardzo starą brzoskwinią co daje baaardzo twarde i niejadalne owoce. Podsadziłam ją Mirabelką z Nancy, więc prawdopodobnie jesienią zostanie usunięta, żeby nowa mogła swobodnie się rozrastać. Są też, wszystkie posadzone w zeszłym roku, porzeczki czerwone, białe i czarne, agresty białe i czerwony, maliny czerwone i żółte, borówki amerykańskie i jagody kamczackie. Każdy krzaczek w tym roku ma po kilka owocków :)
Największą część ogrodu zajmuje właściwy warzywnik. Tu staram się wprowadzać uprawę współrzędną, eksperymentuję permakulturowo na wałach, a wszyscy razem czasem odpoczywamy, a często podżeramy na miejscu to co wyrośnie :)
Wał "zupny" ;) - współrzędnie rosną od lewej ogórecznik (ten akurat nie do zupy a do sałatek i dla spulchnienia gleby na przyszły rok), rząd porów, potem salsefia ze skorzonerą, marchew wczesna, cebula, a na skraju dwie odmiany pietruszki naciowej i nagietek. Posiałam też czarnuszkę na jednym z końców, bo bardzo lubię jej kwiaty, ale mizernie wzeszła.
Tu najbardziej "jadalne" wały: z lewej groch (ten wielki to Sześciotygodniowy, niższy Telefon, choć według opisów odmian powinno być wzrostowo odwrotnie) wraz z kapustą i koprem na skraju, a wewnątrz kryje się przed chłodnymi powiewami naszych górskich wiatrów kukurydza cukrowa. Po prawej to wał z truskawką, w środku marchew siana jeszcze zimą, a po jej obu stronach wsiana jest fasolka szparagowa, tylko keszcze niska jest i nie widać na zdjęciu.
Wzdłuż płotu od południowej strony jest długi zagon (nie mieliśmy czasu jeszcze przekształcić go w wał). Na nim w rzędach rosną: od strony siatki fasola tyczna - stara odmiana "z orzełkiem", potem topinambur, ziemniaki i bób. Z tego ostatniego chyba nie będzie wiele strąków, bo mnóstwo zawiązków postrącał grad dwa tygodnie temu :( Ale przynajmniej jego korzenie spulchnią glebę (bardzo fajnie głęboko) i posłużą jako nawóz zielony, a łęty za ściółkę.
To wał już poza ogrodzeniem, ten najnowszy, a na nim najbardziej widoczne liście dyni olbrzymiej odmiany Bambino. W sumie mam tam ze cztery odmiany dyni i dwie fasoli szparagowej. Na płot wspina się fioletowa fasola tyczna Blauhilde.
A tutaj już ozdobnie - kącik róż angielskich od podwórka. O nich napiszę więcej innym razem.
Ogród frontowy, typowo ozdobny, i jako jedyny dokładnie przeze mnie pielony, na razie marnie wychodzi na zdjęciach. W zeszłym roku był jeszcze dziką zarośniętą pokrzywami i perzem przestrzenią, więc wszystko co było sadzone w zeszłym i w tym roku miało mało czasu by się rozrosnąć. Z wyjątkiem jednej róży... Dostałam ją omyłkowo - w miejsce krzaczastej historycznej Variegata di Bologna przysłano Veilchenblau, różę pnącą o niezwykłej sile wzrostu, o czym przekonałam się w tym roku. Na jesieni będzie trzeba ją przesadzić gdzieś gdzie będzie miała możliwość się piąć i pokazać w pełni swoje piękno.
Veilchenblau
Róża Veilchenblau, przed nią białe ostróżki mające około metra!
Widok na ogód frontowy z okna
Azaliowy kącik, już przekwitły, więc jest zielono, ale niedługo liliowce wniosą trochę koloru.