I tak jakoś zeszło około 3 godzin na porządkowaniu, wożeniu liści i ziemi. Liście mokre zgrabiłam spod moich brzóz i kasztanowca. Mam bardzo słabą glebę, kompost powstaje u mnie powoli, a nie chcę wydawać pieniędzy na ziemię w workach, więc korzystam z tego co mam. Ponoć ziemia liściowa to cudowna rzecz. W zeszłym roku miałam mnóstwo siana, w tym mam mnóstwo liści. Na wierzch pójdzie później 5-10cm kompostu, a w to w końcu maja pomidory. Jedna skrzynka tylko jest pod zasiew już, do niej wczesną jesienią i teraz dałam ziemi spod ogniska. Zobaczymy jak w niej się zachowa rzodkiewka, sałata i rukola.
Alkatrasy szczęśliwe, bo się im dostało pomidorowych resztek oraz gwiazdnicy znalezionej po drodze na zagonach. Ach, wy nie wiecie, że mam kurki! Napiszę wam o nich, bo są warte osobnego wpisu. Mają ksywę Alkatrasy.
Szklarenka wymaga już tylko wymycia - jutro - i można siać! Uważam trening noworoczny za rozpoczęty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz