
Już kolejny rok jak po marcowych ciepłych dniach nastają nagłe ochłodzenia. Ziemia już na dobre rozmarzła, chwasty ruszyły ze swoim planem zachwaszczenia świata, znaczy można ruszyć znów z pracami ziemnymi w ogrodzie. Zwykle staram się przed zapowiadanymi sniegami wysiać bób i groch. Z powodów dla mnie niezrozumiałych lubią sobie one pomarznąć, stają się ponoć bardziej wytrzymałe na ataki mszyc i dają lepszy plon. Jako, że nie udało mi się dotąd przeprowadzić porządnego doświadczenia z grupą kontrolną itd to mogę tylko wierzyć, że to prawda. Mszyce w poprzednich sezonach były, czy było ich MNIEJ niż gdybym siała w późniejszym terminie to nie wiem, ale wiem, że bób mój owocował nieco wcześniej niż sąsiadce, która siała później (logiczne) i to mnie cieszy, bo w naszych górach rzadko co mamy wcześniej. No chyba, że śnieg. W tym roku na zagonie zewnetrznym (za siatką, a nie w głównym ogrodzie) będą sobie w uprawie współrzędnej rosły bób Windsor Biały (500g w dwóch rzędach na ok 13m zagonie) i ziemniaki, które posadzę już zgodni z tutejszą tradycja. Znaczy podpatrzę sąsiadkę ;)

Udało nam się też postawić już tunel foliowy. Na zagonach, gdzie w zeszłym roku na surowej ziemi położyliśmy kartony, obornik, siano i kompost rosły pomidory. W tym roku po delikatnym motyczkowaniu mam piękne podłoże w sam raz na sałatę, rzodkiewkę i rukolę, które już posiałam. W maju będzie tu rosła dynia piżmowa po dołożeniu warstwy rozłozonego obornika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz